Akademik, cudowne źródełko, narty i… piłka nożna, ze wszystkich rzeczy nieważnych najważniejsza - jak mawiał święty Jan Paweł II. W podróż po miejscach związanych z wielkim Polakiem zabrał nas Czesław Rak, który od kilku lat stara się o stworzenie Szlaku Papieskiego. Dzisiaj z Dziennikiem Wschodnim specjalny dodatek papieski.
Spotykamy się na stacji PKP Majdan. Dziś pięknie odnowionej. – W 1957 roku, gdy Karol Wojtyła udając się z Krakowa na lubelską uczelnię wysiadał na niewielkim wiejskim przystanku kolejowym, było tu zupełnie inaczej. Dlaczego zatrzymywał się w Majdanie lub na następnej stacji w Krężnicy Jarej? Gdy był najmłodszym profesorem KUL, przyjeżdżając na zajęcia pomieszkiwał w akademiku prowadzonym przez siostry Szarytki w Krężnicy Jarej, nieopodal kościoła Św. Floriana – opowiada Czesław Rak.
W czwartek z Dziennikiem Wschodnim bezpłatny dodatek „Lubelskim szlakiem św. Jana PawłaII. 103. rocznica urodzin”. Do kupienia w kioskach i salonach prasowych, albo jako e-wydanie.
Tuż za torami podchodzimy pod starą, walącą się chatę. Od dawna nikt już tu nie mieszka. - Ten dom należał do nieżyjących już Józefy i Edwarda Tylusów. Oboje zmarli w latach 90. Karol Wojtyła po podróży, zanim udał się w dalszą drogę do odległego o niespełna trzy kilometry akademika, miał kilka razy zatrzymywać się u nich. Ile w tym prawdy, trudno dzisiaj zweryfikować, bo od tamtego czasu minęło już ponad 65 lat – przyznaje Rak, a informację o tym, że przyszły papież gościł w tym miejscu, otrzymał od jednego z mieszkańców Krężnicy Jarej, wsi oddalonej o 15 kilometrów od Lublina.
W centrum niewielkiej miejscowości, nieopodal kościoła pod wezwaniem św. Floriana, znajduje się najważniejsze miejsce planowanego przez Czesława Raka Szlaku Papieskiego. To tutaj przez około dwa lata dość często miał pojawiać się Karol Wojtyła. Budynek drewniany, dziś otynkowany, wybudowany został latach 30. ubiegłego wieku dla Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia i mieściła się w nim ochronka dla sierot.
Podczas II wojny światowej, od stycznia 1942 roku, był siedzibą Seminarium Duchownego przeniesionego z Lublina. Po zakończeniu działań wojennych pełnił funkcję męskiego akademika KUL, a następnie żeńskiego, zarządzanego przez Szarytki. Mieszkające w nim zakonnice nie tylko prowadziły stancję dla żaków, ale również służyły stałą pomocą, modlitewną, medyczną i charytatywną mieszkańcom parafii. W 2005 roku decyzją władz zakonnych siostry zostały przeniesione do Warszawy. Budynek sprzedano. Nowy właściciel po remoncie stworzył w nim dom opieki „Tutela”, który działał do 2021 roku. Obecnie, od ponad roku po wybuchu wojny na Ukrainie, w tym miejscu znajduje się ośrodek dla uchodźców. Mieszka w nim ponad setka osób. Informacja, że przed laty przebywał tutaj Święty Jan Paweł II budziła wśród gości spore poruszenie, a nawet niedowierzanie.
Po błyskawicznym śledztwie i rozmowie z obecnym zarządcą obiektu ustalamy, gdzie dokładnie w budynku mieszkał Karol Wojtyła. To prawe skrzydło. Pierwsze piętro, z oknami na znajdującą się dzisiaj nieopodal kapliczkę Najświętszej Maryi Panny. W środku zupełnie nie przypomina izby sprzed ponad 65 laty. Na blisko 60 metrach znajduje się sala lekcyjna dla dzieci, a także kilka pokoi mieszkalnych. – Gdy powstanie szlak, o którego utworzenie ubiegam się od jakiegoś czasu, może jakoś uda się upamiętnić obecność Karola Wojtyły w tym miejscu – mówi Czesław Rak i zaprasza do odległego o niespełna 150 metrów kościoła pod wezwaniem św. Floriana.
Parafialna świątynia wznosi się na niewielkim wzgórzu. Pierwotny kościół był drewniany i spłonął w 1595 roku. Kolejny wybudowano w latach 1628-1642, niestety on również został strawiony przez ogień w 1883 roku. Obecna, murowana świątynia została wybudowana w latach 1884-1887. Podczas wojen nie uległa żadnym zniszczeniom.
- Byłoby wręcz nieprawdopodobne, by Karol Wojtyła, który zmierzał do domu Szarytek, nie wstąpił choć raz do tego kościoła i nie modlił się przed XVII-wiecznym obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem – przyznaje Czesław Rak.
Podczas pobytu w Krężnicy Jarej prof. Wojtyła miał przechadzać się po okolicy, m.in. po wodę do źródełek w nieodległym lesie. Droga prowadzi przez ulicę Górki, piękną lipową aleją. Tuż za kapliczką z 1949 roku, na której widnieje zdanie „Jezu miej nas w swojej opiece”, trzeba wejść do lasu. Po pokonaniu kilkuset metrów odkrywamy urokliwe miejsce. - To tutaj przychodził przyszły papież. Te źródełka do dziś dają najczystszą wodę. To jest coś niesamowitego – Czesław Rak pokazuje na bijący strumień.
Z przekazów mieszkańców wiadomo, że Karol Wojtyła wielokrotnie widziany był w okolicy na nartach. – Nie stronił też od swojej drugiej wielkiej sportowej miłości, jaką była piłka nożna. Przypomnę, że najchętniej grywał na bramce. Nazywano go „Martyna”, na cześć znanego przedwojennego piłkarza Henryka Martyny. W 1957 roku zagrał też i w meczu w Niedrzwicy, w którym profesorowie KUL zmierzyli ze studentami – mówi Czesław Rak, który na pamiątkę tamtego spotkania od kilku lat organizuje w swojej rodzinnej miejscowości Piłkarski Turniej Papieski.
W tym roku zawody odbędą się już po raz czwarty . – Moje marzenie spełniło się – mówi 62-latek z Niedrzwicy. - Teraz czas na wielki Szlak Papieski w naszym regionie, którego częścią byłyby także Krężnica Jara z byłą stancją Karola Wojtyły i źródełkami nad Nędznicą – kończy Czesław Rak.